Są na świecie chyba tylko dwa kraje, których władze twierdzą, że zasłanianie nosa i ust w czasie pandemii koronawirusa jest bezużyteczne. Jednym z nich jest była republika sowiecka-Turkmenistan, a drugim … Szwecja.
W kraju położonym w Azji Środkowej maseczki są zakazane, bowiem rządzący uznali, że patogen tam nie dotarł i nikt nie zachorował. Prezydent tego kraju zależy, aby Turkmenistan uchodził na świecie za kraj idealny. Choć nieoficjalnie wiadomo, że również i tam dotarł koronawirus, to noszenie na wszelki wypadek maseczek w miejscach publicznych przez jego obywateli, mogłoby nadszarpnąć wizerunek tego kraju jako idealnego właśnie.
Taki wizerunek chce za wydaje się wszelką cenę utrzymać Szwecja. Tam też kwestia maseczek ochronnych jest wciąż tematem tabu, jednak ze zgoła innego powodu. Władze nigdy bowiem nie zaprzeczały, że epidemia jest faktem. Szwedzki Urząd Zdrowia Publicznego i główny epidemiolog kraju Anders Tegnell zobaczyli w zabójczym wirusie szanse na sukces. Nie tylko osobisty, ale i taki z którego dumna byłaby większość Szwedów. Taki sukces umocniłby wizerunek kraju niezależnego oraz progresywnego. Sukces marketingowy jawił się jako murowany.
Kluczem miało być osiągnięcie w możliwe jak najszybszym czasie, tzw. odporności stadnej. Ujawnione ostatnio przez dziennik Expressen mejle pomiędzy urzędnikami Urzędu Zdrowia Publicznego a Andersem Tegnellem, nie pozostawiają wątpliwości. Już w styczniu szwedzcy eksperci państwowej instytucji podjeli decyzje nie o przeciwdziałaniu i zmniejszaniu rozprzestrzeniania się koronawirusa, ale o konfrontacji jego ze społeczeństwem. Liczyli się z tysiącami ofiar wśród najsłabszych. Dlatego też nie mogło być mowy o maseczkach lub o tym, że patogen mogą przenosić dzieci. Duża śmiertelność w domach opieki oraz odmowa udzielania ich pensjonariuszom odpowiedniej terapii, nie były wcale przypadkowe.
Dziś wciąż jednakowo Tegnell, jego współpracownicy, rząd oraz politycy prawie wszystkich partii, dalej brną lansując w mediach tezą o nieprzydatności maseczek w dobie pandemii. Szwedzkie władze mają się dobrze. Pomimo trzykrotnie większej liczbie ofiar śmiertelnych na COVID19 niż w Polsce i prawie 9-procentowym spadku PKB, choć przecież nie zastosowano lockdownu. W sprawie noszenia maseczek myli się przecież cały pozostały świat. Na domowym podwórku nie ma mowy o większych kłótniach między politykami, nie mówiąc już o społecznych niepokojach.
Jest idealnie, ... prawie tak jak w Turkmenistanie.