Myśliwce, artyleria dalekiego zasięgu, amunicja - to będzie główny apel do unijnych przywódców prezydenta Ukrainy. Wprawdzie to nie Rada Europejska podejmuje decyzje w sprawie dozbrajania, a poszczególne państwa, ale - jak mówił przedstawiciel Wołodymyra Zełenskiego - chodzi o poparcie, sygnał polityczny dla przyspieszenia dostaw wojskowego sprzętu. Druga ważna kwestia dla Ukrainy to uzyskanie zgody Unii na rozpoczęcie jeszcze w tym roku negocjacji członkowskich. W tej sprawie zdania we Wspólnocie są podzielone. Zdecydowanie "za" jest Polska wraz z krajami bałtyckimi. Ta grupa opowiada się też za kolejnymi, surowymi sankcjami wobec Rosji, o co również ma apelować ukraiński prezydent.
"Ta wizyta jest w pewien sposób kluczowa, bo to nie jest tak, że ambitne stanowisko Polski i krajów bałtyckich jest powszechnie podzielane” - podkreślał ambasador Polski przy Unii Andrzej Sadoś. Co do sankcji to Ukraina chce przede wszystkim, by Unia nałożyła je na rosyjski atom. Chodzi o wprowadzenie zakazu importu paliwa jądrowego z Rosji, a na to do tej pory we Wspólnocie zgody nie było. Kwestia dziesiątego pakietu sankcji ma być omówiona na unijnym szczycie. Polska wraz z krajami bałtyckimi naciska od tygodni na Komisję, by przedstawiła projekt restrykcji. Nieoficjalnie wysocy rangą unijni urzędnicy mówią, że dokument ma być rozesłany po szczycie, w najbliższy weekend.