Tymczasem okazuje się, że odnawialne źródła energii nie będą zdolne wyprodukować w przyszłości wymaganej ilości energii tak jak do tej pory robifiy to elektrownie jądrowe. Zwłaszcza, że założenia związane z ocieplaniem się klimatu, mogą okazać się nieco przestrzelone. Rząd Szwecji zakłada, że elektrownie wiatrowe mają docelowo odpowiadać za produkcję 100 ze 160 TWh rocznego zapotrzebowania na energię elektryczną. Czyli pięciokrotnie więcej energii elektrycznej jaką udało się im wyprodukować w 2020 roku.
Planowana elektryfikacja przemysłu i transportu, niewydolna sieć przesyłowa, jak również brak możliwości magazynowania wyprodukowanej na północy kraju mocy elektrycznej, stawia pod znakiem zapytania te założenia. Sprawa skomplikowała się jeszcze bardziej po tym, jak państwowa spółka wydobywcza LKAB, zapowiedziała w listopadzie zwiększenie zużycia energii elektrycznej o kolejne 50 TWh. Eksperci są zdania, że roczne zapotrzebowanie Szwecji na energię elektryczną zwiększy się o łącznie o co najmniej 200 TWh. Spowoduje to drastyczny wzrost cen prądu i wpłynie ujemnie na konkurencyjność szwedzkiego eksportu.
Wszystko wskazuje na to, że Szwedzi będą skazani na import brudnej energii elektrycznej od europejskich kopciuchów, lub będą wycofać się z pomysłu likwidacji elektrowni atomowych. Będzie to możliwe, ale bez udziału w rządzie partii Zielonych, będącej dziś częścią mniejszościowego gabinetu Stefana Löfvena, któremu nawet teraz nie jest po drodze z koalicjantem. Sprzyja temu również fakt, że aż 70 procent mieszkańców Szwecji opowiada się za utrzymaniem energii jądrowej.
Na ewentualnym pogodzeniu się Szwedów z atomem może skorzystać Polska.
Szwedzkie elektrownie jądrowe należą do najbezpieczniejszych na świecie. Zainstalowane w nich reaktory były i nadal są modernizowane. Eksperci szwedzkiego koncernu Vattenfall już uczestniczą w pracach przy budowie nowoczesnych reaktorów w krajach bałtyckich.
Wydaje mi się, że polskie władze przy wyborze technologii do budowy pierwszej polskiej elektrowni jądrowej, powinny bliżej przyjrzeć się szwedzkiej ofercie. Z geopolitycznego punktu widzenia może to się dla nas okazać bardziej opłacalne niż zakup od Szwedów leciwych łodzi podwodnych.