3 - Daniel stwierdził, iż tym razem chcieliście nagrać - cytuję -"nieskomplikowane kawałki, które by uchwycić sedno, nie zmuszają do chodzenia w około, żeby się do nich dostać". Z tym, że takie utwory znajdują się również na "A Fine Day To Exit". Te nowe wydają się bardziej złożone.
To, o czym mówimy dotyczy bardziej procesu nagrywania, a nie pisania utworów. Rzeczywiście może są bardziej skomplikowane w strukturze, jak w "Violence", dziwnym utworze instrumentalnym. Ale mamy również utwory typu "Pulled Under..." lub "Balance". Rzeczywiście są bardziej skomplikowane, lecz gdy je nagrywaliśmy były mniej skomplikowane. Instrumenty, które słyszysz zostały nagrane zależnie od atmosfery utworu. Cały proces nagrywania został, więc uproszczony. Pamiętam, iż miksując "A Fine Day To Exit" mieliśmy tyle ścieżek gitar, że nie wiedzieliśmy, które zostawić, a które wyrzucić. Więc tym razem byliśmy bardzo ostrożni względem tego, co nagrywamy.
4 - Na płycie jest o wiele więcej muzycznych pejzaży oraz eksperymentów.
Tak naprawdę więcej eksperymentów będzie na naszej kolejnej płycie. Coraz bardziej się do nich zbliżamy. To dziwna płyta, stworzona praktycznie w całości przez Danny'ego, przez co już zawsze będzie uważana za płytę odmienną. Na następnym wydawnictwie pojawią się pomysły nas wszystkich, przez co będzie to na pewno płyta inna.
5 - Wydaje się, że tym razem byliście pod dużym wpływem Radiohead.
Wiesz, nie jest to działanie celowe. Ja słyszę tu i Radiohead i innych wykonawców. Gdy siadasz do pisania utworu, to nie zastanawiasz się nad tym. Materiał, nad którym siedzimy po części również jest w klimacie Radiohead, ale w większej mierze jest czymś bardziej oryginalnym. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
6 - Płyta nagrana została po części "na żywo". Jammowaliście w studio, nagrywaliście razem instrumenty oraz po części wokale. Po raz pierwszy pracowaliście w ten sposób.
Tak, chcieliśmy zawrzeć pewne "żywe" elementy i mieliśmy ku temu sposobność. Ale po raz pierwszy śpiewałem dużo z zespołem. Gdy wyciszyć bębny, słychać jak śpiewam z nimi. To był na pewno bardzo udany eksperyment.
7 - Danny powiedział również, iż poszczególne utwory same się od siebie pożyczają. Czy więc możemy mówić o muzycznym koncepcie płyty?
Tak. Nie jest to typowy album koncepcyjny, opowiadający jedną historię. Piosenki opowiadają o różnych rzeczach, lecz dotyczą tego samego miejsca i czasu, więc się łączą. Może w głównej mierze nie takie było zamierzenie Danny'ego. Przedstawił nam utwory, które pasowały akurat do tej płyty. Spytał się "może coś z tym zrobimy". Wraz z Johnem i Lesem wyraziliśmy zgodę. I jest to dobre podejście w zespole, a szczególnie wtedy, gdy inni również piszą własne kompozycje.
8 - Na płytę przygotowaliście dużo kompozycji, mogliście zdecydować się na krok w stylu Opeth: nagranie jednej płyty spokojnej, a drugiej bardziej hałaśliwej.
Myślę, iż na początku 2004 roku będziemy chcieli sprezentować podwójne wydawnictwo, gdyż mamy tak wiele pomysłów. Oczywiście będą to dwie płyty w jednym opakowaniu. Każdy z nas ma swoje pomysły, musimy się tylko zebrać i je ograć. Jest to coś, na co nie mogę się już doczekać.
9 - Słyszałem dwie opinie o produkcji płyty: jedną, iż producentem płyty jest Dan Turner, a drugą, iż sami wyprodukowaliście album.
Płytę produkowaliśmy razem z Danem Turnerem. Jest on inżynierem w studiu, był kimś w rodzaju współproducenta. Oczywiście, brzmienie poszczególnych instrumentów, jak i całości należy do nas, aczkolwiek do Dana należał drugi głos w kwestii wydźwięku, przedstawienia samych kompozycji. Ten rodzaj współpracy bardziej nam odpowiada.
10 - Gdy po raz pierwszy zapoznawałem się z "A Natural Disaster" dotarła do mnie informacja, iż śpiewasz w jedynie czterech utworach.
To prawda, mój głos można usłyszeć jedynie w czterech kompozycjach. W "Closer" wokal został przepuszczony przez vocoder, ale to Lee w nim śpiewa. Natomiast ja śpiewam w czterech utworach: "Harmonium", "Pulled Under...", "Ballance" oraz "Flying".
11 - W utworze tytułowym Lee Douglas podzieliła się wokalem z Dannym.
Odwaliła kawał naprawdę dobrej roboty, dla mnie jest to najjaśniejszy punkt płyty.
12 - Jakie będą różnice pomiędzy zwykłym, a digipakowym wydaniem albumu.
Wydanie digipakowe będzie bogatsze graficznie. Cały koncept pozostaje ten sam, aczkolwiek dołożone zostaną nowe elementy. Nie wiem, czy wytwórnia zamierza dorzucić jakieś bonusy lub prezentację multimedialną. Gdyby to zależało ode mnie, to wybrałbym wersję digipakową, gdyż zawierają lepszą oprawę.
13 - Wraz z "A Natural Disaster" powróciliście do prawie oryginalnego składu zespołu, oczywiście z wyjątkiem Darrena oraz Lesa.
Jest to coś bardziej naturalnego, jakbyś wskoczył w starą parę butów. Jest to coś na kształt grupowego zwariowanego małżeństwa. Jest to coś wspaniałego, choć ma też i swoje ciemne alkoholowe oblicze;)
Tomek Mądry