- To jest radioodbiornik koncertowy z 1933 roku. Stał w sali koncertowej i równolegle koncertem w Filharmonii na żywo ten sam koncert był nadawany w tym radyjku dla tych, którzy nie mieli biletów na koncert. To jedyny egzemplarz na świecie, do tego jeszcze działający - powiedział Dybiński.
Pan Jan zaraził radiową pasją także żonę Ewę Dybińską. - Nie ma nic piękniejszego niż dźwięk lampowego radia. Jest ciepły, jedyny w swoim rodzaju, sam dźwięk przeszywa przez serce i nie da się go niczym podrobić i nie można go usłyszeć nigdzie indziej - przyznaje pani Ewa.
W miejscowości Łowiska została stworzona Izba Muzealna, gdzie można zobaczyć radiodbiorniki.