Staramy się wychodzić w momencie wjazdu na peron każdego pociągu, którym mogą poruszać się rodziny z dziećmi, jadące do nas z Ukrainy - mówiła wolontariuszka Uniwersytetu Szczecińskiego Anastazja Roszko.
- Pociągów przyjmujemy coraz więcej, jest też więcej w nich pasażerów. Warszawa jest już pełna, w Lublinie też już nie przyjmują. Dużo osób, nie patrząc na sytuację, wraca też na Ukrainę, co mnie cieszy, bo ludzie chcą walczyć. Dużo jest również osób z Egiptu, które akurat ewakuują. Wtedy tutaj robi się naprawdę gorąco - opowiadała Roszko.
Na Dworcu w Szczecinie, przez 24 godziny, uchodźcom pomagają tłumacze-wolontariusze oraz pracownicy, którzy kierują uchodźców do miejsc noclegowych. Część pasażerów odbiera rodzina. Pozostałymi opiekują się wolontariusze.